PIOTR KRAŚKO W WYWIADZIE

PIOTR KRASKO TVN OLSZANKA EAST NEWS 1
PIOTR KRASKO TVN OLSZANKA EAST NEWS 1
Źródło: Dzien Dobry TVN

PIOTR KRAŚKO UDOWADNIA, ŻE NIE BOI SIĘ NOWYCH WYZWAŃ

Piotr Kraśko – znany i lubiany dziennikarz, prezenter telewizyjny, były korespondent z punktów zapalnych na całym świecie. W kwietniu tego roku zasilił szeregi telewizji TVN. Jak odnajduje się w roli prowadzącego „Dzień Dobry TVN” i co sprawia, że tak swobodnie czuje się przed naszymi kamerami? W wywiadzie specjalnie dla widzów ITVN opowiada o swoich pierwszych wrażeniach i nowych doświadczeniach w programie porannym.

Domyślam się, że ostatnie dwa miesiące musiały być dla Pana bardzo intensywne. Opowie Pan naszym widzom w skrócie, jak wyglądały?

Wspaniale! To były wyjątkowe dwa miesiące. Mówię to zupełnie poważnie. A to o tyle wyjątkowe, że nie wspominam źle lat spędzonych w TVP. Mimo to zmiana jest kolosalna. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak pracuje się w TVN. Tego, jak fantastyczne osoby tutaj pracują, jak cudownie się z nimi spędza czas i jak rewelacyjnie zorganizowana jest produkcja każdego programu. Naprawdę jestem tym oczarowany.

Pewnie już nie raz słyszał Pan pytanie dotyczące wrażeń po przejściu z Telewizji Publicznej do TVN. Czy to faktycznie są dwie zupełnie odmienne rzeczywistości?

To są dwa różne światy, a wspólny mianownik stanowi jedynie kamera. Choć tutaj w większości przypadków nie stoją za nią operatorzy do czego wciąż musze się przyzwyczajać. Tyle, że ta cała wspaniała technologia i tak ma mniejsze znaczenie niż ludzie, którzy za nią stoją i z niej korzystają, a ci są tutaj fantastyczni.

Co Pana przekonało do przyjęcia oferty pracy w TVN?

Od początku bardzo podobał mi się pomysł połączenia dwóch, bardzo różnych programów. Telewizja nie dzieli się na śniadaniową i kolacyjną, tylko na dobrą i złą. Zawsze wiedziałem, że „Dzień Dobry TVN” to najlepszy program poranny w Polsce i w ogóle jeden z najlepszych programów, jakie w polskich stacjach telewizyjnych można oglądać i czułem, że prowadzenie go będzie wielką, wielką frajdą. Frajdą, ale i wyzwaniem, bo tworzy go rewelacyjny zespół i bardzo chciałbym zasłużyć na zaufanie jakim mnie obdarzono. Oczywiście bardzo się cieszyłem też na myśl o pracy z Kingą Rusin, którą znam prawie całe życie i wiedziałem, że będzie „mega-ciekawie”, a jest jeszcze lepiej.

A propos zespołu - czy pierwsze dni współpracy z przyjaciółką Kingą Rusin były zaskoczeniem?

Sytuacja, kiedy siedzimy razem i rozmawiamy jest tak naturalna, że w większości przypadków zapominam o kamerach. Tyle razy dyskutowaliśmy o przeróżnych sprawach – życiu, szkołach naszych dzieci, pracy, gdzie pojechać na wakacje, czy pójść na kolację. Teraz o tym wszystkim mówimy w programie na żywo z innymi ciekawymi ludźmi. Czy może być lepiej?

Czy w „Dzień Dobry TVN” ma Pan już swoje ulubione tematy, sekcje?

Nie mam bladego pojęcia o gotowaniu i każde wydanie, w którym ktoś opowiada o jedzeniu to podróż w nieznane. I to może największe zaskoczenie dla mnie, bo coraz bardziej mi się to podoba, a to za sprawą ludzi, którzy o tym opowiadają – od mistrza karate, po doktora historii europejskiej, który otworzył włoską restaurację w Warszawie, a przy robieniu spaghetti recytuje Dantego. Jego książka o włoskiej kuchni w Polsce to raczej opowieść o wadach i zaletach Włochów i Polaków, tym co nas łączy i dzieli. Dwa tygodnie później była z nami Suzan Herman Loomis, Amerykanka, która od 20 lat mieszka we Francji i uczy Francuzów ich rodzimej kuchni. To była świetna opowieść. Jeszcze trochę, a to będzie naprawdę moja ulubiona część „Dzień Dobry TVN”.

Nawiązując do nowych zainteresowań. Zastanawia się Pan już nad kolejnymi projektami?

Z Justyną Dobrosz–Oracz kończymy właśnie książkę o kampaniach wyborczych z zeszłego roku (prezydenckiej i parlamentarnej). Rozmawialiśmy już prawie ze wszystkimi w nie zaangażowanymi. Tymi, którzy je przygotowywali i brali w niej udział. Wydawało mi się, że widziałem wtedy wszystko z bliska i mniej więcej wiem co i dlaczego się wydarzyło, a jednak oboje z Justyną byliśmy zaskoczenie jak inaczej ta kampania wyglądała ze środka i co ostatecznie przesądziło o wyniku wyborów. Książka najprawdopodobniej ukaże się na przełomie września i października.

Jak widać wciąż fascynują Pana Stany Zjednoczone. Wielu widzów ITVN właśnie w USA znalazło swoje miejsce na ziemi. Jak wspomina Pan kawałek życia spędzony na emigracji?

Wspaniale wspominam ten czas. To była emigracja dość wyjątkowa, jak w wypadku wszystkich korespondentów, bo jednak cały czas pracowaliśmy dla naszych firm w Polsce, co robi ogromną różnicę. Po pewnym czasie męczyło mnie jednak to, że jak bardzo bym nie kochał amerykańskiej polityki, w pewnym momencie czułem się widzem, patrzącym na widowisko przez szybę. To nie był mój prezydent, mój kraj i nie do końca miałem prawo oceniać go zbyt surowo. To zupełnie coś innego. W Polsce może mnie coś sto razy bardziej złościć, ale też tysiąc razy bardziej ucieszyć i największy sukces amerykańskiego polityka nie będzie miał dla mnie żadnej wartości w porównaniu z tym, jak bardzo będę zadowolony i dumny z sukcesu Polaka. Na pewnym musimy wiedzieć, gdzie jest nasz dom, a mój jest tutaj.

Czy mieszkając w USA, często spotykał się Pan z lokalną Polonią?

Jednym z najciekawszych spotkań z Polakami było poznanie polskiego proboszcza największej parafii na świecie – Parafii w Fairbanks na Alasce - mniej więcej rozmiarów Polski. Wcześniej ten sam ksiądz pracował z aborygenami w Australii. Wiedział, że swoją misję kapłana dopełni wtedy, kiedy pomoże ludziom w zwykłym codziennym życiu, takich jak naprawa dachu, czy odśnieżanie podjazdu pod dom. Choć zdarzyło się też, że ratował życie kobiety, którą pijany mąż po raz kolejny usiłował pobić. Zdobycie szacunku tych ludzi było ogromnym wyzwaniem, ale podziwiałem to, że mu się udało.

W książkach „Świat według reportera” opisuje Pan wiele zaskakujących ludzkich historii i z wielką pasją opowiada o nowych miejscach, podróżach. Jakie wydarzenie najbardziej zapadło Panu w pamięć?

Ciężko wymienić jedno, ale podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy z bliska widziałem tak potężny żywioł – huragan Katrina. Byłem tam od samego początku. Najpierw potężny deszcz, później wiatr, burza, a na koniec już naprawdę niszczycielski żywioł. Z bliska robi piorunujące wrażenie. Potem przyszła powódź i gigantyczna fala, która zmiotła z powierzchni ziemi miasto Biloxi i zalała ogromną część Nowego Orleanu. Widok tego miejsca pod wodą był przerażający. Jedna czwarta jego powierzchni w ogóle przestała istnieć. Połowa mieszkańców nigdy tam nie wróciła. Pierwszy raz widziałem miasto, które miało pół miliona mieszkańców i w jednej chwili opustoszało. Przyjeżdżając tam nie zobaczyliśmy ani jednego człowieka, samochodu czy światła. Trudno opisać te wrażenia. To wyglądało tak nieprawdopodobnie, jak scena z filmu science fiction o świecie po zagładzie atomowej. Niestety tu wszystko działo się naprawdę.

Nie brakuje Panu pracy korespondenta i dalekich wypraw?

Nie, w dalszym ciągu często podróżuję – ostatnio byliśmy we Włoszech z „Dzień dobry TVN” i już mamy w planach kolejne wyjazdy. Zachęcam do oglądania!

Życzę zatem wspaniałych podróży i wraz z widzami ITVN czekamy na relacje w programie. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Natalia Brajczewska / ITVN

Na najlepszy poranny program w Polsce i wspólne rozmowy z Piotrem Kraśko oraz innymi prowadzącymi i ich gośćmi zapraszamy każdy weekend od 25 czerwca na „Dzień Dobry Wakacje” o godz. 8.30 (CET – Berlin, Paryż), 8.00 (CDT – Chicago) i 9.00 (EDT – Nowy Jork, Toronto) do ITVN.

Piotr Kraśko - Od 1991 roku związany z Telewizją Polską. Pracował m.in. jako korespondent w Brukseli, Rzymie i Waszyngtonie. Od 2012 r. do 2016 r. był szefem Wiadomości w TVP. 15 kwietnia 2016 r. zadebiutował jako współprowadzący weekendowe wydania programu „Dzień dobry TVN”. Zastąpił, pracującego z nami od lat, Bartka Węglarczyka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

TOP MODEL

TOP MODEL

SZADŹ 3

SZADŹ 3

PATI

PATI

KUCHENNE REWOLUCJE

KUCHENNE REWOLUCJE

DETEKTYWI

DETEKTYWI

DZIEŃ DOBRY TVN

DZIEŃ DOBRY TVN