"DZIEŃ DOBRY TVN" TO NIE TYLKO MAGAZYN ŚNIADANIOWY
Magazyn „Dzień dobry TVN” dzięki interesującej formule, ciekawym gościom i błyskotliwym prowadzącym każdego ranka gromadzi przed telewizorami miliony Polaków niezależnie od szerokości geograficznej. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wyglądają przygotowywania i sama realizacja programu na żywo.
Kierownicy planu, produkcji, wydawcy, realizatorzy, producenci, inżynierowie dźwięku i światła, operatorzy kamer, dokumentaliści, scenarzyści, reporterzy, charakteryzatorki, kierowcy i wreszcie prowadzący. To właśnie to szerokie grono osób tworzy zespół „Dzień dobry TVN”, który codziennie budzi się do pracy ok. godziny 5.00 - 6.00 rano, aby zdążyć na plan programu, znajdujący się przy ul. Hożej w Warszawie, dopracować szczegóły, omówić każdy element realizowanego odcinka i punktualnie zaprezentować widzom ich ulubiony magazyn poranny.
Z ponad tygodniowym wyprzedzeniem wydawcy wraz z producentami i dokumentalistami ustalają tematy danych odcinków. Daria Grunt, wydawca programów weekendowych, z dumą podkreśla, że po tylu latach pracy tematy często przychodzą do programu same: - Codziennie reagujemy na bieżące, ważne i głośne wydarzenia. Ale często gwiazdy same wychodzą z inicjatywą i chcą podzielić się z nami informacjami, które ich dotyczą. Również nasi widzowie chętnie sugerują nam tematy kolejnych programów, podsuwają historie. Zawsze wspólnie zastanawiamy się, jak ugryźć dany temat, żeby nie powtórzyć tych informacji, które widz już otrzymał w ciągu tygodnia, tylko dać mu jeszcze dodatkową wiedzę lub radę z tym związaną. – Następnie dokumentaliści opracowują temat, poszukują gości, kontaktują się z nimi i wreszcie tworzą dokumentacje. To dzięki ich pracy wydawca i prowadzący znają cały background tematu i na ich podstawie budują rozmowę w studiu.
Przygotowanie scenariusza trwa ok. dwóch dni. Praca wymaga dokładności, bo na przygotowanym dokumencie bazuje cała ekipa. Poza tym scenarzysta pojawia się na planie w dniu nagrania z przynajmniej godzinnym wyprzedzeniem. – Przyszłam dziś do pracy po 6.00, bo muszę przygotować scenariusz dla prowadzących. Przeklejanie scenariusza na karty prowadzących zajmuje ok. godziny. Każda z par ma swoje ulubione formy scenariusza – jedni, jak na przykład Magda Mołek, wolą, aby wypisywać im tematy tylko hasłowo, inni potrzebują szerszego rozwinięcia – tłumaczy Ola Borowik, scenarzystka i dokumentalistka „Dzień Dobry TVN”.
Kierownik produkcji, Piotr Plebańczyk, dodaje: – Przed każdym odcinkiem odbywają się spotkania prowadzących z wydawcą i producentem, bo przede wszystkim to prowadzący muszą dokładnie znać tematy i przygotować się do nich. Oczywiście wcześniej otrzymują potrzebne materiały i scenariusz opracowane przez dokumentalistów i scenarzystów. Bardzo często jednak prowadzący chcą sami zgłębić temat i dowiedzieć się czegoś więcej. Na własną rękę wyszukują więc informacje, które potem wykorzystują w programie.
Wszyscy pracownicy planu mówią zgodnie: najważniejszymi osobami w czasie realizacji w studiu są kierownicy planu. To oni komunikują się z wydawcą, realizatorem i producentem, to oni mobilizują ekipę i realizują zmiany i sugestie wydawane przez wydawcę i realizatora z reżyserki, znajdującej się przy ul. Augustówka w Warszawie. Są też w ciągłym kontakcie z prowadzącymi, podpowiadając, w którą kamerę mają patrzeć, w którym miejscu się ustawić i co będzie następnym tematem rozmowy. Mimo natłoku zadań, nie brakuje im czasu, żeby przywitać się z gośćmi, omówić z nimi najważniejsze zasady panujące na planie, tematy rozmów i czas ich trwania, ale także, by dodać otuchy tym bardziej stremowanym.
Jednak decyzje podejmowane przez kierowników planu są wcześniej sugerowane z reżyserki, tzw. „serca programu”, gdzie materiał nagrany w studio jest miksowany z wcześniej przygotowanymi reportażami. To realizator obrazu wraz z wydawcą na bieżąco podejmują decyzje dotyczące ewentualnych zmian. Realizator pojawia się na Augustówce, skąd sygnał telewizyjny wysyłany jest „w świat”, ok. godziny 7.00 rano. – Przed programem wraz z ekipą w studiu sprawdzam łącza, sprzęt, ustawienie kadrów, omawiam z prowadzącymi ich kolejne pozycje podczas programu – mówi Arek Łuczak, realizator „Dzień dobry TVN”. Jego zadaniem jest zdalne operowanie kamerami, współpraca z kierownikami planu i miksowanie obrazu oraz materiałów ze studia, life’ów, reportaży i reklam.
Osobą, która cały czas towarzyszy prowadzącym jest wydawca. Do pracy przychodzi na godzinę 7.00 i razem z resztą ekipy testuje sprzęt, powtarza scenariusz, sprawdza materiały, które spłynęły w nocy, upewnia się, czy wszyscy goście potwierdzili obecność. Daria Grunt, wydawca weekendowy, w skrócie opowiada, jak wygląda jej praca już w trakcie realizacji: – pięć minut przed programem kontaktuję się z prowadzącymi, sprawdzam, czy są podpięci, czy są w fantastycznym nastroju, mówię im, że cudownie wyglądają, co najczęściej jest prawdą (śmiech). Razem powtarzamy najważniejsze rzeczy, które muszą powiedzieć na początku programu, a potem na bieżąco jestem z nimi w trakcie jego trwania. Często podrzucam im link, który mogliby wykorzystać, podczas rozmowy sugeruję im pytania do gości, które moim zdaniem są ważne i powinny paść. Przy programach weekendowych pracuję z Magdą Mołek i Marcinem Mellerem, którzy tworzą bardzo barwną parę. Marcin jest zazwyczaj niepokorny i nieposłuszny, a Magda jest tą, która tonuje i stara się uporządkować sytuację. Zawsze podkreślam, że Magda jest cudowną i bardzo zabawną osobą i na antenie widać tylko mały procent jej poczucia humoru. Ma też ogromny szacunek do widza. Marcin natomiast jest zwariowany, często wymyka się wydawcom spod kontroli, ale przy tym jest bardzo inteligentny i ma niesamowitą wiedzę.
Kierownik produkcji, Piotr Plebańczyk, zaznacza, że „Dzień dobry TVN” jest programem na żywo, który często ewoluuje, nie trzyma się scenariusza i jest to związane z nieprzewidzianymi zmianami. – Zdarza się, że zaproszony gość się spóźnia, nie pojawia się na umówioną godzinę i wtedy zmuszeni jesteśmy przestawiać zaplanowane tematy lub decydować się na inne zmiany. Często kierowcy czekają na naszych gości, dzwonią, pukają do drzwi i nic. Raz na przykład do studia zaproszony został znany polityk. Niestety w dniu realizacji programu nie mogliśmy się do niego dodzwonić. Kierowca czekał na niego w wyznaczonym i wreszcie zdecydował się pójść po niego osobiście. Okazało się, że drzwi były otwarte, więc wszedł do mieszkania i zastał polityka w łóżku smacznie śpiącego. Na widok obcego mężczyzny gość strasznie się przestraszył, ale dzięki kierowcy – zdążyli dojechać do studia na czas (śmiech). Poza tym cały program jest jednolity i realizowany w podobnym napięciu. Trudnym momentem jest jego końcówka, kiedy wszyscy w studiu zmierzają do kuchni, aby skonsumować to, co w trakcie programu było przygotowywane. Lepiej nie ryzykować i trzymać się wtedy z dala od kuchni (śmiech).
Wydawca weekendowy, Daria Grunt, dodaje: – Pamiętam takie programy, kiedy musieliśmy reagować, jak program newsowy, na przykład, kiedy zawaliła się hala w Katowicach lub doszło do katastrofy w Smoleńsku. Jesteśmy programem na żywo, więc musimy się dostosować do bieżącej sytuacji, niezależnie od scenariusza. Często po takich tragicznych wydarzeniach, jak katastrofa kolejowa pod Szczekocinami, cała ekipa „Dzień dobry TVN” pracuje w nocy, by na rano przygotować zupełnie nowy scenariusz związany z tragedią, zaprosić nowych gości, przeprosić tych wcześniej zaproszonych i skupić się na tym, co jest ważniejsze w tym momencie. Wynika to z szacunku do widza i jego inteligencji. Nie chcemy udawać, że nic się nie wydarzyło ani prezentować mu mniej istotnych tematów.
Najtrudniejsze są też programy świąteczne, czyli wigilijne, noworoczne i wielkanocne. Wtedy najwięcej się dzieje na planie, jeśli chodzi o rekwizyty, scenografię, zmianę planów i oczywiście zapraszana jest największa liczba gości. Pojawiają się też zabawne, ale i stresujące sytuacje. Kierownik produkcji, Piotr Plebańczyk, wspomina: – Przy jednym z programów wielkanocnych producent i wydawca zadecydowali, że na planie powinny pojawić się żywe króliczki miniaturki. Nie było problemu z zaaranżowaniem transportu zwierząt, przygotowaniem dla nich specjalnej zagrody i jedzenia. W trakcie realizacji wszystko też wyglądało pięknie do chwili, kiedy realizator poprosił o zbliżenie z jednej z kamer na króliczki, które akurat w tym momencie były w niedwuznacznych pozycjach. Na szczęście operator szybko zmienił ujęcie.
To kierownik produkcji odpowiada między innymi za rekwizyty na planie „Dzień dobry TVN”. Jego koledzy przyznają bez wahania: – Nie ma rzeczy, której Piotrek Plebańczyk nie jest w stanie sprowadzić do programu. – I tak na planie pojawił się już sztuczny koń rzeczywistej wielkości, żywe króliki, kucyk lub bardziej egzotyczne zwierzęta, motor czy model pierwszego sputnika radzieckiego. Jak się okazuje, sztuką jest nie tylko znalezienie ciekawego rekwizytu, przetransportowanie go, ale również dostarczenie go do studia „Dzień dobry TVN”, które znajduje się przy ul. Hożej na dziewiątym piętrze. Czasami żywe rekwizyty sprowadzane na plan przez kierownika produkcji są zatrzymywane przez ochronę jeszcze przed budynkiem. Piotr Plebańczyk, kierownik produkcji, wspomina jak ochrona budynku nie chciała wpuścić kucyka, który miał pojawić się na planie: – Na szczęście udało się ich przekonać, że konik zmieści się do windy. Wjechał na dziewiąte piętro, wystąpił w programie i wszystko zostało po nim posprzątane. Więcej bałaganu narobiły nam zdecydowanie psy. Niestety dynamiczna atmosfera programu na żywo sprawiła, że bardzo się stresowały i musieliśmy po nich niejednokrotnie sprzątać.
Realizator wizji, Arek Łuczak, który przy realizacji programu pracuje w reżyserce poza studiem, przyznaje rację kolegom: – Najczęściej zaskakują nas sytuacje techniczne, na przykład kiedy w trakcie tzw. life’a zaszwankuje łącze satelitarne i materiał spoza studia będzie trwał zamiast trzech minut, powiedzmy minutę. Dlatego dla bezpieczeństwa zawsze przed programem na jednej z kamer ustawiam ładny kadr i w razie takiej sytuacji proszę kierowników produkcji, żeby prowadzący kontynuowali program właśnie z tego miejsca. Dbamy też o to, żeby prowadzący zawsze byli na planie w trakcie trwania programu. Czas na kawę i toaletę mają tylko podczas reklam. Wtedy mamy komfort, że w razie problemów z łączami zawsze możemy wrócić do studia i nasi widzowie nie zastaną tam pustych kanap.
Sporym wyzwaniem są też programy realizowane poza studiem. – Najczęściej odbywa się to na świeżym powietrzu, więc jeżeli nie ma pogody to musimy znaleźć zadaszenie, jeśli jest zimno to szukamy miejsca, gdzie ekipa może się ogrzać, dbamy, aby nasi prowadzący nie zmarzli. – Inżynier dźwięku, Adam Rudnicki, dodaje: – Przy tak zwanych life’ach, czyli programach lub jego elementach realizowanych poza studiem, pracuje jeszcze oddzielna ekipa z wozem transmisyjnym.
Kierownik produkcji, Piotr Plebańczyk, zapowiada również w najbliższym czasie małą rewolucję w studiu „Dzień dobry TVN”. – Przyczyną jest wielki remont, do którego właśnie się przygotowujemy. Od 19 sierpnia ekipa remontowa zmienia wizerunek studia na jeszcze bardziej atrakcyjny dla naszych widzów. Pojawią się nowe kolory, meble i rozkład, zmieni się też miejsce kuchni. Z początkiem września wrócimy do wyremontowanego studia.
Nowe, pachnące studio będzie tylko elementem dodanym do rewelacyjnej atmosfery, która panuje na planie w trakcie realizacji. – Mimo, że program jest na żywo, zdarzają się stresujące sytuacje i wszyscy mamy poczucie ogromnej odpowiedzialności to wychodzimy z założenia, że tworzymy bardzo fajną rzecz i chcemy, aby to również dla nas była przyjemność. Ułatwia to zespół, który jest zgrany, wszyscy świetnie się znamy i staramy się sobie pomagać – podsumowuje wydawca weekendowy, Daria Grunt.
NA NOWĄ ODSŁONĘ MAGAZYNU „DZIEŃ DOBRY TVN” ZAPRASZAMY JUŻ OD 1 MARCA W DNI POWSZEDNIE O GODZINIE 8.00 (CET – BERLIN, PARYŻ), A W WEEKENDY O GODZINIE 8.30 (CET – BERLIN, PARYŻ) ORAZ 7.15 (CDT – CHICAGO) I 8.15 (EDT – NOWY JORK, TORONTO), A W WEEKENDY O GODZINIE 8.00 (CDT – CHICAGO) I 9.00 (EDT – NOWY JORK, TORONTO) NA ANTENĘ ITVN.
Materiały ITVN (Paulina Kruczyńska)